UW powinien dążyć do przyciągania czy tworzenia nowych wydziałów, które przybliżać go będą do idei przedmiotowego uniwersalizmu. Wszak na tym polega uniwersytet.
Jerzy Stępień jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowcą, politykiem, a w wolnych chwilach jazzmanem. W swojej karierze sprawował rozmaite funkcje państwowe. Był m.in. senatorem I i II kadencji (1989–1993), Generalnym Komisarzem Wyborczym (1990–1994), przewodniczącym rządowych zespołów ds. reform administracyjnych (1991–1994), Wiceministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji (1997–1999), sędzią Trybunału Konstytucyjnego (a w latach 2006–2008 jego prezesem). Od 2015 r. jest Prezesem Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, prorektorem Uczelni Łazarskiego oraz dyrektorem Instytutu Przestrzeni Obywatelskiej i Polityki Społecznej przy tej uczelni. Jak wspomina czasy swoich studiów?
Mam bardzo miłe wspomnienia – nie przypominam sobie żadnych przykrych zdarzeń. Co prawda, zostałem wypałowany po wiecu 8 marca 1968 r., ale ponieważ spotkało mnie to wspólnie z moją żoną, a wtedy „koleżanką” z geografii, to dziś nie byłbym skłonny żałować ani jednej pałki. Mam z czasów studenckich mnóstwo przyjaciół, niektórzy już niestety nie żyją, jak Jerzy Kaczorek, nasz arbiter elegantiarum, czy niezapomniany Sławek Petelicki. Z niektórymi, np. z Hubertem Izdebskim, czy Krzysztofem Karpińskim, spotykamy się regularnie, niemal na co dzień. Kilka lat temu założyliśmy ze Sławkiem Petelickim, Jerzym Kaczorkiem, Krzysztofem Karpińskim i Markiem Przybylikiem Klub Szwoleżerów im. płk. Omelana, w gruncie rzeczy po to, by przypominać sobie anegdoty związane ze Studium Wojskowym.
Pan Jerzy wciąż utrzymuje relacje ze społecznością uniwersytecką, bierze udział konferencjach naukowych organizowanych na Wydziale Prawa i Administracji i spotkaniach ze studentami, jest członkiem Stowarzyszenia Absolwentów, a ostatnio uświetnił konferencję „Jestem z UW” koncertem saksofonowym. Co sądzi dzisiaj na temat Uniwersytetu?
UW ma ciągle swoją renomę, ale nic nie jest dane raz na zawsze. Wydaje mi się, że studia uniwersyteckie w Polsce muszą być w najbliższym czasie poważnie zreformowane. Dotyczy to głównie studiów prawniczych, bo tu mam najlepszą orientację, jako były wykładowca w latach 1991–2006. Mam bowiem wrażenie, że program studiów prawniczych nie zmienił się właściwie w ciągu 200 lat – tymczasem świat się jednak zmienił. Trudno będzie zrozumieć profesorom, że można pracować, tak jak wszędzie indziej, tylko na jednym etacie oraz – co chyba jeszcze trudniejsze – że nie powinno się zatrudniać w uczelni własnych doktorów. Myśl naukowa wymaga wielu źródeł, a konkurencja jest tu nieodzowna. UW powinien dążyć do przyciągania czy tworzenia nowych wydziałów, które przybliżać go będą do idei przedmiotowego uniwersalizmu. Wszak na tym polega uniwersytet.
opracował Jan Burzyński