Lidia Jankowska

Z czego składa się student

Autorka anegdoty w czasie studiów na UW w latach 60. Fot. archiwum prywatne Autorki.
Autorka anegdoty w czasie studiów na UW w latach 60. Fot. archiwum prywatne Autorki.

Wiedza przekazywana przez Wykładowców była bardzo cenna. A jednak jeszcze cenniejsze okazywały się rady na całe życie, które można otrzymać podczas studiów.

Protozoologię wykładał podczas moich studiów na Wydziale Biologii UW niezapomniany profesor Zdzisław Raabe. Niewysoki, starszy, bardzo żywotny pan przyjeżdżał na rowerze na wydział, w wiatrówce i berecie, często siadywał na kamiennych schodkach wiodących do Szkoły Głównej i po prostu rozmawiał ze studentami. Uwielbialiśmy go. Był fantastycznym wykładowcą, mówił z pasją, bez żadnych kartek i notatek, chodząc bez przerwy tam i z powrotem przed tablicą, a swoje wywody okraszał często powtarzanym słowem „prawda”, które wymawiał tak szybko, że trudno było nawet je zrozumieć. Zespół asystencki, który nas prowadził przez ćwiczenia i kolokwia z protozoologii, był niesłychanie wymagający. Gdy już ktoś przeszedł przez te wszystkie zaliczenia, to egzamin miał zdany śpiewająco, a więc Raabe zwykle stawiał bardzo dobre oceny. Umieliśmy materiał i jego to wyraźnie cieszyło.

Tym niemniej profesor Raabe na wykładach czasem zbaczał z tematu i po prostu dawał nam różne rady na resztę życia.

Kiedyś rzucił na salę pytanie, czy wiemy z czego składa się student, zwłaszcza dobry student.

Oczywiście nie wiedzieliśmy.

– Student składa się z głowy i z d… – rzekł Raabe ku naszemu zachwytowi, gdyż nie zawahał się użyć niecenzuralnego słowa. – Głowa potrzebna jest studentowi, aby myślał i zrozumiał materiał do egzaminu, ale d… jest mu potrzebna, aby na niej usiadł i poświęcił czas, by to zapamiętać. – kontynuował profesor. – Materiał trzeba znać, a to znaczy zrozumieć i zapamiętać. Jedno bez drugiego nie działa.

Profesor Raabe zmarł na gruźlicę w wieku 63 lat… W ogóle o siebie nie dbał i gdy tylko mu lekarze mówili, że już nie prątkuje, to uciekał ze szpitala do swoich ukochanych studentów.

Kochał nas, a my Jego.


Autorką anegdoty jest Lidia Jankowska. W latach 60. studiowała biologię na Uniwersytecie Warszawskim. Edukację uniwersytecką zakończyła uzyskaniem stopnia doktora. Na stałe mieszka w USA, odwiedza Warszawę, kiedy tylko jest to możliwe.

Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+