Elżbieta Petrović

Niezwykłe przypadki użytkowników BUW-u: Skonfundowany „włóczykij”

Stary BUW w zimowej szacie. Fot. Jadwiga Antoniak, 1999 r.
Stary BUW w zimowej szacie. Fot. Jadwiga Antoniak, 1999 r.

Wśród rzeszy studentów i pracowników z UW i innych uczelni odwiedzali stary BUW także użytkownicy cokolwiek nietypowi. Niektórzy pojawiali się sporadycznie, inni „grasowali” przez czas dłuższy. Krążyły o nich przeróżne opowieści, bowiem ich reakcje bywały nieprzewidywalne.

Zdarzenie miało miejsce w czasie samotnego popołudniowego dyżuru w pokoju nr 19. Byłam jeszcze początkującym informatorem. Właśnie przepisywałam coś pilnie na maszynie (komputery to była jeszcze pieśń przyszłości), gdy w drzwiach stanął znany mi osobnik, który od czasu do czasu nawiedzał Sekcję Informacji i Dydaktyki. Jego znajomość w niczym mi jednak nie pomogła, wręcz przeciwnie. Wcześniej zjawiał się zwykle przed południem i był obsługiwany przez bardziej doświadczonego kolegę, który z anielską cierpliwością spełniał jego życzenia, „dla świętego spokoju” wypisując na maszynie pożądane zaświadczenia, dyktowane przez rzeczonego osobnika, w których słowa nie układały się bynajmniej w sensowną całość, podczas gdy on sam nerwowym krokiem krążył po pokoju. Zawsze patrzyłam na to w zadziwieniu, ale nie komentowałam.

Teraz stanął przede mną wysoki, z rozwichrzonym włosem, w długim płaszczu, obwieszony torbami i … ze stałym życzeniem. Byłam w kropce, nie chciałam się poddać jego dyktatowi, z drugiej strony – nie wiedziałam, jak może zareagować, napotykając na przeszkodę. Obserwując początek jego przechadzki, zdesperowana pomyślałam: trudno, trzeba zaryzykować. Spokojnym, acz stanowczym głosem stwierdziłam, że nie mogę zająć się jego sprawami, bo jestem już po godzinach pracy, czyli właściwie „mnie tu nie ma”. O dziwo, moja „durnowata” wypowiedź odniosła natychmiastowy skutek. Popatrzył na mnie przez chwilę, zakręcił się na pięcie i wyszedł. Trzeba przyznać, że miałam szczęście. A przecież podobne historie nie zawsze kończą się tak gładko.


Autorką anegdoty jest Elżbieta Petrović, absolwentka Wydziału Historycznego UW (1982 mgr historii, 1993 Studium Podyplomowe Bibliotek Naukowych), od 1988 pracownik Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie: 1995-1999 kierownik Sekcji Informacji i Dydaktyki w Oddziale Informacji Naukowej i Dydaktyki,  1999-2001 kierownik samodzielnej Sekcji Informacji i Dydaktyki w nowym gmachu BUW na Powiślu, 2002-2013 kierownik Oddziału Udostępniania i Informacji Naukowej, od 2013 pracownik na Samodzielnym stanowisku ds. obsługi użytkowników BUW (Oddział Udostępniania); 1999-2005 członek Senatu UW; współredaktor książki M. Michalski, E. Bagieńska, E. Kobierska-Maciuszko: „Poczęty w BUW. Wspomnienia o Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie z lat 1977-1999. Warszawa: BUW, 2012.

Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+